niedziela, 10 lutego 2013

Pułtuscy stranieri - Stanley Ojiego

Stanley Ojiego, mimo zaledwie 21 lat, gra w Polsce już od sześciu sezonów. W każdym kolejnym zespole Nigeryjczyk przeciętne występy przeplata nielicznymi błyskami. Podobnie było w Nadnarwiance, której barw bronił wiosną i jesienią 2010 roku.

Nigeryjczyk przez większość swojej przygody z piłką związany był z klubami z zachodu Polski. Zapewne wpływ na to ma fakt, że rodzice napastnika mieszkają w Niemczech. Wyjątkiem od reguły było dwanaście miesięcy 2010 roku, na które Ojiego zawitał do Pułtuska.
 
O swoich umiejętnościach przekonał trenera Mariusza Malarza w czasie okresu przygotowawczego do rundy wiosennej. Nadnarwianka po słabiutkiej jesieni była już właściwie jedną nogą w IV lidze. Do zespołu ściągnięto jednak dwóch napastników. Stanleya (zwanego prze starszych fanów po prostu „Stasiem”), a także Mariusza Kopeckiego. To jednak „Kopa” mógł liczyć na grę w pierwszym składzie, u boku Emila Rembiejewskiego (w obwodzie był jeszcze Fabian Kotarski). Ojiego stał się jednak żelaznym rezerwowym, który pojawiał się na boisku w praktycznie każdym meczu.

W 12 wiosennych spotkaniach ustrzelił dwa gole. Ważniejszy był ten przeciwko Legionovii. Nadnarwianka w bardzo ważnym dla układu tabeli meczu remisowała na wyjeździe z podwarszawską ekipą 2:2. Na kilka minut przed końcem Ojiego wyszło kapitalne uderzenie z woleja. Drugą bramkę zanotował, już w Pułtusku, w meczu z Pogonią Ekolog Zduńska Wola.
 
Także dwa gole stały się jego udziałem jesienią (na inaugurację z Wisłą Płock oraz później przeciwko Wkrze Żuromin). Również wtedy Ojiego pozostawał wyłącznie rezerwowym, choć jednym z pierwszych (jak nie pierwszym) do „wpuszczenia” na plac gry. Stanley w IV lidze o miejsce w składzie rywalizował chyba z jeszcze trudniejszymi rywalami. Faworytami szkoleniowca byli Jakub Polniak i Thank God. Trener Malarz obdarzał zaś Nigeryjczyka względami zbliżonymi do tych, jakie wykazywał wobec Edgara Dżawakiana.
 
Stanley po roku w Pułtusku postanowił wrócić na zachód Polski. Tam, podobnie jak w Nadnarwiance, nie mógł zazwyczaj liczyć na pewne miejsce w pierwszym składzie. Najważniejszym meczem w jego dotychczasowej przygodzie z piłką pozostaje zapewne spotkanie w barwach Piasta Karnin. Jego ekipa zremisowała ze Stilonem 3:3, po hat-tricku Stanleya, a gorzowska prasa nazwała Ojiego „Afrykańskim katem Stilonu”. Patrząc na dalsze mecze Nigeryjczyka był to raczej jednorazowy wyskok.

Ojiego w Pułtusku nie wykazywał nadzwyczajnej skuteczności, dryblingu, gry głową. Jedynie piłkę zastawiał tak, że żaden rywal nie był w stanie mu jej wygarnąć. Być może jednak Stanley rozwinie jeszcze swoje umiejętności, a to pozwoli przeskoczyć mu na szczebel wyżej w piłkarskim fachu.

Webo90

zdjęcie: www.gorzow24.pl