Każdy w Pułtusku dobrze pamięta sezon 2012/2013. Zespół Mariusza Malarza, złożony wyłącznie z juniorów, miał wycofać się z rozgrywek IV ligi już po drugiej kolejce. Nadnarwianka była wtedy na dnie pod każdym względem, zarówno organizacyjnym jak i finansowym, jednakże w ostatniej chwili doszło do zmian w klubie dzięki którym drużyna nie została wycofała z rozgrywek. Wówczas na jesieni nie udało się zdobyć choćby jednego punktu lecz na wiosnę udało się ugrać już 10 oczek. Końcowy dorobek punktowy, jak i ten uzyskany osobno w obu rundach, był najsłabszym wynikiem Nadnarwianki w XXI wieku. Niestety jest dość prawdopodobne, że to właśnie tegoroczna wiosna będzie tą najsłabszą w najnowszej historii pułtuskiego klubu.
Przed zawodnikami Pawła Brodzkiego zostały już tylko cztery mecze do rozegrania i to z zespołami z dolnej połowy tabeli:
- 31. kolejka: Narew Ostrołęka (wyjazd),
- 32. kolejka: Błękitni Gąbin (dom),
- 33. kolejka: Wkra Żuromin (wyjazd),
- 34. kolejka: Ostrovia Ostrów Mazowiecka (dom).
Po uwzględnieniu obecnej formy i sytuacji w tabeli pułtuszczan jak i ich najbliższych rywali ciężko być optymistą i wierzyć w zdobycie choćby sześciu oczek, co by pozwoliło nie tylko wyrównać dotychczas najgorszy wynik punktowy w rundzie wiosennej w XXI wieku ale również jeszcze nawiązać, choćby w teorii, walkę o 15. bądź nawet 14. lokatę w tabeli. No ale jak mawiał jeden z najlepszych polskich trenerów w historii: "dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe".